Tragedia w Kobylej Górze. Nowe ustalenia w sprawie śmierci dwóch dziewczynek
W czwartek w południe Kobylej Górze w Wielkopolsce znaleziono ciała dwóch dziewczynek: dziewięciolatki i trzynastolatki. Obok nich leżała ich nieprzytomna matka. Makabrycznego odkrycia dokonał ojciec dzieci Jan K. Krystynę K. przetransportowano do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jej stan jest ciężki.
Tragedia w Kobylej Górze
Ze wstępnych ustaleń śledczych wynikało, że młodsza dziewczynka została uduszona, a starsza i jej matka miały rany cięte. Młodszy inspektor Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji, przekazał w rozmowie z TVN24, że na miejscu zdarzenia policjanci pod nadzorem prokuratorów z Ostrzeszowa i Kalisza przeprowadzali oględziny. – Ekipa śledcza pracowała na miejscu przez wiele godzin, zostało zabezpieczonych dużo śladów, które są aktualnie analizowane – poinformował rzecznik. Policjanci ustalają też, jak doszło do tragedii.
Z informacji Onetu wynika, że po powrocie z pracy Jan K. miał zastać zamknięte drzwi. Gdy nikt nie odpowiadał, zbił szybę i wszedł do środka. W środku znalazł ciała córek i nieprzytomną żonę.
Postępowanie w sprawie zabójstwa
Prokurator Marcin Kubiak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim przekazał, że prowadzone jest postępowanie w sprawie o zabójstwo. Zaplanowano także sekcję zwłok dziewczynek. Prokuratura nie udziela jednak na razie bardziej szczegółowych informacji. Nieoficjalnie źródła „Gazety Wyborczej” w policji przekazały, że „wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z podwójnym zabójstwem i nieudolną próbą samobójczą”.
W piątek na terenie posesji przeprowadzono eksperyment procesowy z udziałem ojca dzieci. Borowiak przekazał w rozmowie z Onetem, że po dokonaniu czynności mężczyzna został zwolniony.
Sąsiedzi w szoku
Wydarzenia te wstrząsnęły lokalną społecznością. Dyrektorka placówki oświatowej w Kobylej Górze, gdzie uczyły się dziewczynki, Joanna Ciachera-Raduła przekazała w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że nie było sygnałów świadczących o tym, że w rodzinie dzieje się coś niepokojącego. Uczniowie i nauczyciele zostali objęli opieką psychologiczną.
Z informacji Onetu wynika, że Jan K. prowadził własną firmę budowlaną i ma dobrą opinię. Krystyna K. nie pracowała zawodowo – zajmowała się domem i dziećmi.
Krystyną K. interesował się sąd
Portal ustalił też, że niedawno Krystyna K. została opiekunem prawnym swojej najstarszej 19-letniej, niepełnosprawnej córki. Według nieoficjalnych informacji, jakiś czas temu do sądu w Ostrzeszowie wpłynęło od kobiety pismo, które zostało określone jako „bełkotliwe”. Sprawą miał zainteresować się sąd. Kurator przeprowadził wywiad, ale miał stwierdzić, że w rodzinie nie dzieje się nic złego.
Na 19 kwietnia, czyli na dzień przed tragedią, wyznaczono posiedzenie w sprawie zmiany opiekuna prawnego dla niepełnosprawnej córki, ale Krystyna K. się na nim nie pojawiła. Jan K. miał nie odebrać pisma w tej sprawie.